Kiedy zadzwonił do mnie redaktor z Runner's World i spytał mnie - "jak to się właściwie zaczęło?" do głowy przyszedł mi zaraz Sopot i nasz babski wypad na półmaraton.
Wydaje mi się jednak, że sama koncepcja biegania w spódniczce zrodziła się wcześniej - na drążkach.
To właśnie wtedy zaczęłam łączyć kobiecość i siłę. Coraz częściej otrzymywałam też sygnały, że moje ciało ewaluuje w "złym" kierunku - że moje mięśnie na rękach stają się typowo męskie, że tracę subtelność, smukłość, delikatność.
Chciałam powiedzieć, że można ćwiczyć siłę i wytrzymałość nie tracąc kobiecego wdzięku. Bo ja czułam się wówczas wyjątkowo pięknie - a co najważniejsze przy systematycznych ćwiczeniach street workout moja siła wzrosła kilkukrotnie. Wtedy też zobaczyłam jak mocny core wpływa na szybkość i wytrzymałość w biegu.
Manifest czy radość?
"Czym jest dla niej ta spódniczka? Kiedyś była przypadkiem, zabawą, żartem. Dziś to manifest kobiecej siły." Niezupełnie. Nadal to zabawa i zwyczajny manifest radości. Pokazuje też, że mam do siebie dystans. Nie tylko do wyników i presji bicia rekordów. Mówię przez to: jeśli chcę mogę w spódniczce przebiec Runmageddon i trafić na wysoką pozycję - jeśli nie, mogę biec półmaraton w 3 godziny i świetnie się bawić. Jest czas na bicie rekordów i czas na zabawę bieganiem - tak, to chyba mój cel nadrzędny. Nigdy nie stracić radości z biegania.
Runmageddon. Maj 2015r. |
Dotychczas spotykałam się ze skrajnym odbiorem mojej kreacji :). Docierają do mnie sygnały różne - te bardzo pozytywne jak i wymowne, które chcą zakomunikować "słodka idiotka" albo "co ona tutaj robi", ostatecznie jeśli ktoś zna mój status i wie, że jestem matką dodaje "matka wariatka", pojawiają się też opinie "taka stara, a nadal niepoważna" czy "ekshibicjonistka biegowa" (zaznaczam, że zawsze biegam w spodenkach - nawet jeśli ich nie widać :) ).
Niektórzy pytają czy nie pomyliłam imprezy albo na jaką potańcówkę biegnę :).
Natomiast zdecydowana większość reakcji jest mega pozytywnych - co najlepsze wyrazy sympatii dostaję od obu płci. Moja spódniczka w górach wywołała wiele uśmiechów, była powodem do sympatycznych zaczepek, głośnych owacji, motywem do rozpoczęcia konwersacji i powoli staje się także znakiem rozpoznawczym. A to szalenie miłe, kiedy ktoś wyłapuje mnie na biegu właśnie po niej.
Ksywa.
Tancerka. Baletnica. Góralka.
![]() |
Październik 2015r. Runner's World Polska |
Orlen Maraton w spódniczce, Rzeźnik w spódniczce, Krynica - 100 km w spódniczce. Każdy w innej TUTU - specjalnie uszytej na powyższe biegi.
Puenta.
Przełamuj szarość radością i pasją. Miej w sobie moc aby być innym. Zachowaj w sobie szaleństwo dziecka. Nie poddawaj się presji społecznej. Bądź pozytywnym wariatem - niezależnie od statusu Twojego życia. Kropka.
(Jeśli szyjesz TUTU i chcesz zrobić dla mnie wyjątkową spódniczkę na biegi to napisz na m.czechoska@gmail.com).
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza