CZASEM OBAWIAM SIĘ, że dyscyplina jakiej muszę się poddać aby realizować plan treningowy - przysłania nieco inne priorytety i oddala na bok sprawy, którymi powinnam się zająć w pierwszej kolejności. Całkiem niedawno przeczytałam bardzo trafne spostrzeżenie na temat obsesji w jaką wpaść można - kiedy bieganie staje się dla nas narzędziem do nieustannego bicia rekordów. A każdy kto biega wie - że nie tylko wytrenowanie świadczy o ostatecznym wyniku - owszem - systematyka w bieganiu, siła biegowa i ćwiczenia ogólne mają diametralne znaczenie ale bardzo dużą rolę w startach odgrywa też głowa, aura, stan naszego psyche w tym konkretnym dniu ale może i poziom hormonów, ciśnienie powietrza - cokolwiek w końcu, co może zrujnować nasz plan na bycie lepszym. Nie będziemy za każdym razem robić "życiówki". To jak biegamy dalej?
NA POCZĄTKU JEST ŁATWIEJ - bo możemy zaliczać konkretne dystanse (5,10, 15, półmaraton, maraton, 100? :)) - i zajmie nam to przynajmniej kilkanaście miesięcy. Potem zostaje "tylko" poprawianie wyników, biegi ekstremalne, myśl o triatlonie a na koniec ultra. Koniec. Dla wielu z nas bieganie stało się życiem albo życie zostało mu podporządkowane. Niebezpieczeństwo myślę - kiedy kolejny tydzień moje myśli kręcą się tylko wokół biegu, treningu, a w głowie dokonuję nieustannej analizy biegowej i rozkładam na czynniki pierwsze własne międzyczasy - kalkulując w jakim tempie jestem skłonna przebiec te 21 kilometrów. Istne uzależnienie. A gdzie radość z biegania?
![]() |
Wczoraj, żeby pobiegać musiałam pokonać 5 km na rowerze, żeby podrzucić Tosia Babci :P |
![]() |
Ciągle poszukuje skutecznych patentów na to, co zrobić z głową Tośka jak usypia mi w rowerowym foteliku :) |
![]() |
Brudni ale "cudni" :) |
![]() |
Nie ma takich gór, których nie można zdobyć...Wystarczy dobry plan treningowy :) |
A BIEGANIE TO NIE TYLKO TRENINGI BIEGOWE - ale ćwiczenia ogólne, na które też trzeba poświęcić czas - krótkie programy są zbawienne ale wykonanie kilku - jeden po drugim zajmuje zwykle pół godziny. Dla zdrowia myślę i kładę się do mojego zestawu ABS, kiedy skończę czytać bajki na dobranoc a moje czytanie zastępuje audiobook. Prawda jest taka, że bez tych dodatkowych aktywności nie byłabym w stanie osiągnąć takiej formy - wiem to na pewno - bo 7 lat temu w ogóle nie ćwiczyłam. W ciągu zaledwie 3 miesięcy biegania miałam co najmniej 3 kontuzje a na koniec dość poważne problemy z kręgosłupem. I myślę, że nie jest istotne jaki dystans pokonujesz i w jakim tempie biegasz, czy biegasz rekreacyjnie czy na poważnie - ćwiczenia wzmacniające brzuch, nogi, ręce i plecy a także tzw. core stability (wzmacniają mięśnie głębokie) są moim zdaniem konieczne aby biegać 3-4 razy w tygodniu w sposób bezpieczny.
DLA MNIE ISTOTNE ZNACZENIE ODGRYWA TEŻ KOMPRESJA - i choć panuje takie przekonanie, że mięśnie rozleniwiają się, kiedy nadużywamy skarpet czy opasek kompresyjnych to z mojego krótkiego doświadczenia mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nogi znacznie szybciej się regenerują i od czasu zakładania kompresji do krótkich czy długich wybiegań - nie odczuwam żadnych dolegliwości bólowych. Pomijam już ryzyko jakie niesie za sobą bieganie po epizodach zakrzepowych - jakie miałam - więc kompresja to dla mnie nie tylko metoda na ochronę przed mikrouszkodzeniami ale ochrona przed uszkodzeniem zastawek, które swoje już parę lat temu przeszły.
MIT, ŻE BIEGANIE NIC NIE KOSZTUJE ZOSTAŁ JUŻ WIELOKROTNIE OBALONY - oprócz środków, które musisz i będziesz przeznaczać na buty, odzież biegową, udział w imprezach, suplementy, odżywki, wyjazdy - poświęcisz bieganiu ogrom swojego czasu i myśli. Nie wierzę w to, że ktoś kto zaczyna brać udział w zawodach z pobudek subiektywnych przestanie to robić. Nic bardziej nie napędza, nie pobudza, nie ładuje energią jak start na określonym dystansie. To jak naturalny haj. Wiesz potem, że wszystko jesteś w stanie osiągnąć.
NIE WIEM CZY TYLKO MNIE DOPADA TAKA MASA WĄTPLIWOŚCI - albo po-startowy marazm, kiedy emocje opadają i trzeba ustanowić nowy kierunek, nowy cel, nowy start albo przewartościować wszystko i wyrzucić garmina aby od tej chwili biegać bez presji, bez kontroli, z naturalnymi, pierwotnymi instynktami.
![]() |
15 km w tempie ślimaczym - średnia 6:27 |
WCZORAJ PRZEBIEGŁAM PIERWSZE 15 KILOMETRÓW - myślałam o wolności, o życiu, o marzeniach, o planach, o tym co miałam zrobić wczoraj, o oddychaniu przez nos, o ustawianiu stóp na śródstopiu, o otwartych ramionach, o tym czy wolę jak słońce świeci mi po twarzy czy na plecy, o pozdrowieniach biegowych, o dystansie, który dotychczas pokonywałam tylko rowerem, o tym czy kocham bardziej rower czy bieganie, o zagrożeniach, o ludziach mijanych obok, o muzyce, o tańcu, o chwili, kiedy spotykają się spojrzeniu oczu i uśmiech, o tajemniczości jaka tkwi w niedopowiedzeniu, o tym jak zaczyna się podróż i dokąd może mnie zaprowadzić...